The Legs, the Nose and Mrs Robinson.
Uwaga! Blog sponsorowany przez River Song - pełen SPOILERÓW.

sobota, 24 kwietnia 2010

'The Time of Angels' - moim zdaniem

To był fantastyczny odcinek! Genialny.
River irytuje mnie jakby troszkę mniej... Nie. Nieprawda. Wkurza mnie Alex Kingston, której nie lubię i uważam, że nie nadaje się do tej roli. Nie i już. Jest paskudna poza tym. Ale River to świetna postać. Podoba mi się to, że rządzi się w TARDIS, że krzyczy na Doctora, że jest pewna siebie. Intryguje mnie, kim jest.
Matko, dobrze, że mogę się tu wypisać, może się trochę uspokoję, bo odcinek był przerażający. Boję się tych cholernych Aniołów, które, jak się okazało, wcale jak Anioły nie muszą wyglądać. Mam nadzieję, że żaden nie wylezie z mojego monitora. Ciekawa jestem, co też drogi Moff wykombinował.
Kocham Jedenastego. Wspaniały Doctor.
Ale dlaczego te odcinki trwają tak krótko???
Chciałam serdecznie pogratulować BBC wyemitowania zapowiedzi o następnym programie w najbardziej emocjonującym momencie odcinka. Brawo, wkurzyliście WSZYSTKICH fanów.
Scena, w której Doctor przekonuje Amy, że jej ręka nie jest kamienna... Wspaniała! Uwielbiam tą dwójkę. Ciekawi mnie, jaką rolę w tej historii odegra jeszcze Amy. Co tak naprawdę ten Anioł jej zrobił.
Więcej napiszę, jak obejrzę jeszcze kilka razy, najlepiej z napisami.
Jak ja przeżyję ten tydzień?

6 komentarzy:

kosmicznaryba pisze...

Janioły z kameralnych straszydeł wypłynęły na szerokie wody. :D
Na razie nie wiem czy to dobrze, bo nie chciałabym żeby z jakości przeszły w ilośc i za dużo straciły na swojej subtelności i wyrafinowaniu.
Odcinek stanowczo za krótki. Miałam wrażenie, że skończył się za szybko i specjalnie sprawdzałam czy aby dali przepisowe 40 min. z hakiem. Dali, więc po prostu był naprawdę dobry. :)
Cała seria będzie dla mnie chyba najbardziej "skojarzeniową", bo co odcinek, to mam moje własne, niekoniecznie logiczne i oczywiste skojarzenia. Tym razem jednak żadnych odkryc nie było: główne skojarzenia dotyczyły Silence in the Library.
River jakby trochę mniej wkurzająca, ale do sympatii jeszcze bardzo daleko. Podoba mi się w jaki sposób reaguje na nią Doctor. Traktuje ją jak zło konieczne. :D
I pewnie ciąży mu świadomośc, tego, jak będzie wyglądało ich pożegnanie.
Całe szczęście, że Moffat w tym odcinku nie spiknął ich po raz pierwszy. To daje mi nadzieję, że wszystko co River wie i potrafi Doctor pokazał jej, po to, aby nie trafic w nieodpowiadnią nogawkę spodni czasu.To znaczy, że nie stracił dla niej głowy (jakoś sobie tego nie wyobrarzam) i nie postanowił w przypływie romantycznych uczuc zdradzic jej wszystkie swoje tajemnice. No i oczywiście (Moffat) otwiera sobie w ten sposób drogę do następnych odcinków z River, niekoniecznie z tym wcieleniem Doctora i niekoniecznie z Alex w roli pani archeolog. Wydaje mi się, że ich drogi dziwnie się rozchodzą. Tzn. on ją spotyka od końca ich znajomości, a ona poznaje jego coraz młodsze wcielenia. Nadciągają z przeciwnych stron hronologii.
Kończę oczywistą oczywistością: chcę następny odcinek. Już!

Surczak pisze...

Zło konieczne! XD Zgadza się.
Anioły, nawet jak jest ich tak dużo, nadal mnie przerażają. A jeszcze ta końcówka trailera, w której coś łapie Matta za koszulę... Brr...
Tylko dlaczego to takie krótkie! ;(

Talerz pisze...

Odcinek super, po raz pierwszy w tej serii zaskoczyło mnie że tak szybko się skończył - nic się nie dłużyło.
Kiedyś tutaj wspomniane było że te odcinki z Aniołami są inne niż wszystkie dotychczasowe podwójne historie. Może o to chodziło że się kończy w najważniejszym momencie? I wydaje mi się że po rozwaleniu kuli, to co z niej się wylało, będzie świeciło ;)
Aha! I Doctorowi już nie przeszkadza że mówią do niego "sir", sam nawet salutuje :D
Amy jest świetna w tym odcinku, zwłaszcza jak czuje się niepotrzebna nikomu - miła odmiana ^^ Alex naprawdę nie nadaje się do tej roli, mam nadzieję że potem spotkamy młodszą River.

DorkaEm pisze...

Odcinek na prawdę świetny.
Jak się skończył to się zdziwiłam, że to już. Na dodatek przerwali w takim momencie... chociaż pewnie jak pisze Talerz bez znaczenia to nie było... ;)

Eriu pisze...

Serial dla ośmiolatków? To chyba jakiś żart ;)

Odcinek absolutnie genialny. Żadnych minusów (no dobra jeden malutki, ale już wywaliłam go z głowy). Nawet Alex mnie nie irytowała (dlaczego Moffat nie wziął jakiejś lepszej aktorki). River zawsze lubiłam, a teraz jeszcze bardziej niż kiedyś. Ona jest wspaniała, wredna, tajemnicza, wkurzająca, rozstawia Doctora po kątach (bardzo to mi się podoba).

Teraz już wiem, że na 100% Jedenasty to mój Doctor. Jest dokładnie taki jakiego zawsze chciałam.

Doctor udający odgłos Tardis: bezcenne.

Początkowo wkurzyła mnie scena ze salutowaniem. Pomyślałam: "co on wyprawia?" ale później pomyślałam, że on to zrobił, żeby zakpić z biskupa. (albo to tylko moja nadinterpretacja :D)

Uwielbiam scenę, w której Doctor ogląda tą księgę o Aniołach... jest w niej... sama nie wiem... bardzo sexy :D

nie mogę się doczekać następnego odcinka..

Surczak pisze...

Ooo, jaki jaki ten minus? Oprócz Alex, oczywiście.

Ha! Powiem więcej - Jedenasty jest dokładnie taki, jakiego obie chciałyśmy. Dokładnie. Czy Moff czyta nam w myślach? ;]

Podoba mi się Twoja nadinterpretacja, która chyba nadinterpretacją nie jest. Bardzo dobry pomysł i myślę, że bardzo prawdopodobny.

Mi scena z książką bardzo pozytywnie się kojarzy. Też ją uwielbiam. ^^

Jeśli następny odcinek będzie jeszcze straszniejszy, to prawdopodobnie UMRĘ.