The Legs, the Nose and Mrs Robinson.
Uwaga! Blog sponsorowany przez River Song - pełen SPOILERÓW.

niedziela, 30 maja 2010

'Cold Blood' - obejrzawszy

Tylko kilka uwag, bo godzina iście pogańska.
Rzeczywiście, odcinek dużo lepszy od poprzedniego! I naprawdę, naprawdę piąta seria nie jest dziecinna.
Kawałek TARDIS w pęknięciu...? Czyli albo TARDIS zostanie zniszczona w finałowym Wielkim Wybuchu, albo wręcz go spowoduje. Bardzo mrocznie i tajemniczo.
Zabili Rory'ego! Jak tak można?!
Podoba mi się pomysł z Sylurianami czekającymi 1000 lat na przebudzenie. Eliot (wyglądający jak mój siostrzeniec) na pewno zadba o to, żeby legenda się rozeszła i ludzie przyjęli ich z otwartymi ramionami.
Cały czas przeżywam tą śmierć Rory'ego. I jeszcze biedna Amy go nie pamięta. Ale wiemy, że będzie w finale! Więc co też Moff wykombinował... A. Tak w ogóle, to Sylurianie mają się jeszcze pojawić w finale. A w zwiastunach był też Cyberman - u van Gogha raczej go nie zobaczymy, więc do wyboru zostaje odcinek 11. i finał właśnie.
Combom zauważa też, że Rory został zabity już 3 razy w tej serii. 2 razy w Amy's choice. Nie ma chłopak szczęścia.
Doctor był bardzo bardzo dobry w tym odcinku. Podoba mi się, że pozwala innym się wykazać, nie załatwia wszystkiego sam. Jak kazał Nasreen i Amy wystąpić w imieniu rasy ludzkiej! Super. Z drugiej strony, on chyba w imieniu ludzi nie powinien się wypowiadać... ;]
I jak go torturowali! Biedaczysko!
Ciekawa jestem, jakim cudem światło z pęknięcia go nie pochłonęło, kiedy w nim grzebał.
Scena, kiedy odciąga Amy od ciała Rory'ego - przejmująca. Naprawdę straszna. Dobrze, że za tydzień zapowiada się coś bardziej absurdalnego i lekkiego, mam nadzieję.
Trailer 10. odcinka za chwilę. :)

8 komentarzy:

reiha pisze...

z rorym było okropnie chamskie i niesprawiedliweeeeeeee! mam ochotę powiedzieć "głupi rtd", tak dla zasady, bo wiem, że był inny scenarzysta.

głupi rtd!!

Alria pisze...

To było bardzo w stylu RTD zabić taką świetną postać. Więc ja też mówię "GŁUPI RTD!!". Zresztą to nie ważne jaki to scenarzysta, RTD jest głupi i już!

Odcinak lepszy od poprzedniego. Głównie to zasługa wspaniałej końcówki. W momencie kiedy Doctor odkrywa, że w szczelinie był kawałek Tardis po prostu czułam jak mi serce staje. A scena z Amy machającą do samej siebie była taka pogodna i straszna zarazem.

Ech, i teraz znowu do soboty (a właściwie do niedzieli, albo i do poniedziałku bo w tedy pojawiają się napisy)

Surczak pisze...

Głupi RTD! Zgadzam się, to można mówić przy dowolnej okazji. XD

A co do kawałka TARDIS w szczelinie - jestem idiotką i się zaspoilerowałam! ;((((

Eriu pisze...

Niech będzie "głupi RTD" (bo to chyba teraz jest takie modne)

Ja jestem głupia bo się zaspoilerowałam ze śmiercią Rory'ego, i pewnie przez to nie zrobiła na mnie takiego aż takiego wrażenia. Odcinek mi się podobał. Po Chibnallu spodziewałam się czegoś o wiele, wiele słabszego.

Ruda mnie wkurzała już w pierwszym odcinku, ale w tym była taka głupia, że sama miałam ochotę żeby to ona zginęła. Ale gdyby zginęła to nie było by jej rozmowy na koniec z Doctorem, która bardzo mi się podobała.

Uwielbiam Jedenastego. Jest idealnym Doctorem. Kwintesencją doctorostwa (chyba nic głupszego nie mogłam wymyślić). Naprawdę cieszę się, że Moff nie zrobił z niego jakiegoś superhero, którym Doctor nie jest. Podoba mi się, że jest taki "nieludzki". Właściwie to uwielbiam go za wszystko. I uwielbiam jego twarz, która wyraża tyle emocji. I nadużywam słowa "uwielbiam" :D

Podobało mi się zakończenie. Zwłaszcza scena w której Doctor odciąga Amy od Rory'ego. Naprawdę piękna, smutna scena.



ja chcę już van Gogha!!!!!!

Surczak pisze...

Jak sobie przypominam tą dramatyczną scenę, to bardziej mnie ruszyła reakcja Amy na śmierć Rory'ego niż sama śmierć. Jak Doctor siłą odciągał Amy od ciała narzeczonego, jak ona płakała, jak zablokował drzwi TARDIS śrubokrętem, żeby nie wybiegła... To było STRASZNE. Albo ja jestem jakaś przewrażliwiona.

I też się trochę polansuję:
GŁUPI RTD!!!
KOCHAM MATTA!!!
JEDENASTY TO MÓJ DOCTOR!!!

Jasmina pisze...

Zanim obejrzałam odcinek, zdążyła pojawić się ta notka, co dało mi możliwość odkrycia, że coś takiego jak silna wola u mnie nie występuje.
Jestem specjalistką od psucia sobie niespodzianek ;(

Śmierć Rory'ego mnie więc nie zaskoczyła, myślę też, że w finale wróci naprawdę, a nie tylko jako jakieś wspominki. Mimo to okropnie mi go szkoda.
Podwójny odcinek mi się podobał, choć nie był jakiś genialny. Nie spodziewałam się po nim niczego wielkiego, a wciągnął mnie bardziej niż Amy's Choice.
Sylurianie do Sylurian podobno niepodobni, ale ja tych starych nie znałam, więc nie narzekam. Kostiumy niesamowite!
Ambrose w poprzednim odcinku mnie nie irytowała, ale tym razem chwilami sama miałam ochotę jej coś zrobić.
Polubiłam za to Elliota, fajna była zwłaszcza rozmowa z Rorym przy grobie w Hungry Earth.

Też chcę van Gogha. W ogóle chcę wszystkie pozostałe odcinki z naciskiem na finał (wróci River! no i dlatego że to finał, oczywiście).

I jeszcze (bo czemu nie): głupi RTD!

reiha pisze...

ciekawe, czy rtd dostaje czkawkę za każdym razem, jak go tak miło wspominamy :D

Surczak pisze...

Mam nadzieję, że tak!!!