Lubię Amy Pond, bo jest zabawna. Momentami niemiła, ale wyjątkowo inteligentna. I śliczna! I dobrze ubrana (wreszcie!). Lubię ją, bo nie przyjmuje z nabożną czcią wszystkiego, co zrobi Doctor. Potrafi na niego nakrzyczeć, mimo że często nie ma racji. I za to też ją lubię! A ona się nie przejmuje, gdy Jedenasty karze jej się zamknąć. Lubię ją, bo kocha Rory'ego, mimo że na początku jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę i lubię ją za to, że chciała przelecieć Doctora (kocham pana, panie Moffat!). Poza tym - jest pewna siebie i chyba trochę zarozumiała. I traktuje TARDIS jak prywatny statek wycieczkowy. Czy to nie cudowna mieszanka?
9 komentarzy:
I jest ruda!
A tak poza tym z treścią notki zgadzam się w stu procentach.
Zaraz po Donnie jest chyba moją ulubioną towarzyszką Doctora. I wreszcie nie jest słodką dziunią :D
Od Amy wara - to godna następczyni Donny w każdym aspekcie. A jej złośliwe uwagi wyjątkowo mi się podobają, bo sam mam tak, że jak kogoś lubię, to nie szczędzę tej osobie złośliwości :)
PS Co do nazwy cyklu ze zdjęciami Karen, proponuję robocze "Na nudę - rude" - później może przyjdzie do głowy coś lepszego.
Wiedziałam, że w kwestii Amy mogę na Was liczyć. :D
Donna nadal wygrywa w moim osobistym rankingu towarzyszek. Chciałabym, żeby spotkała Jedenastego. Dopiero by się działo. Zwłaszcza, że Jedenasty ewidentnie woli starsze (przynajmniej z wyglądu).
Malkontencie, nie ukrywam, że apel o tytuł był skierowany głównie do Ciebie. Wersja robocza mi się podoba, dzięki. :)
Te bywam złośliwa, jeśli kogoś polubię. Podłe, ale prawdziwe.
Jedenasty lubi starsze i rude :D
Donna nadal jest moją ulubienicą, ale tuż za nią jest Amy. Naprawdę ją lubię, za to, że chciała przelecieć Doctora, za to że chciała się zabić bo nie wyobrażała sobie życia bez Rory'ego, za to, że jest zarozumiała, ale nie jest zazdrosna i zaborcza jak pewna inna towarzyszka :D
Donna była rzeczywiście super ale myślę, że z czasem Amy jej dorówna :) a wracając do Catherine Tate widzieliście to ?: http://www.youtube.com/watch?v=XY66ZJ0TFUI&feature=related
Donna była idealną kompanionką, bo razem z Doctorem doskonale się rozumieli i uzupełniali. Amy jest awanturnicą, z którą nie można się nudzić, ale do relacji jaka była między Donną a Dziesiątym to Jedenastemu i Amy bardzo daleko.
Swoją drogą chciałabym zobaczyć odcinek, w którym Doctor podróżuje i z Donną i z Amy. :)
Po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że tak, jak w przypadku Rose i Marthy każdy dodatkowy kompanion był odświeżający i pożądany, tak w przypadku Donny wystarczała mi ona sama. W dużej mierze to zasługa genialnej Catherine Tate. Podsumowując: Donna to klasa sama w sobie, a chociaż bardzo lubię Amy, domagam się powrotu Rory’ego!
Tak w ogóle to w TARDIS zawsze powinno być trzech pasażerów. Z Doctorem włącznie ma się rozumieć. :D
Jeszcze jedno:
dobry - znam ten skecz i nie mogę go oglądac. Po prostu nie mogę. Jest straszny! :D:D:D
jest genialny!:D
Prześlij komentarz