The Legs, the Nose and Mrs Robinson.
Uwaga! Blog sponsorowany przez River Song - pełen SPOILERÓW.

sobota, 16 lipca 2011

Torchwood USA Miracle Day Whatever

Emisja czwartego sezonu Torchwood zaczęła się już w zeszłym tygodniu, ale jak wszyscy zapewne zauważyli, ja mam ten serial w głębokim poważaniu.

Niemniej, pierwszy odcinek obejrzałam. I dzieje się to, czego się spodziewałam - NIC. Rozumiem, że odcinek wprowadzający fabułę, akcja się jeszcze nie rozkręciła, ale litości. Najserdeczniej mnie bawił ten agent, który umierał z bólu, ale dał radę uciec ze szpitala i polecieć do Walii. Zresztą wszyscy bohaterowie są tacy fantastyczni, że aż z wrażenia zaczynam lubić Gwen. No i znaleźli im naprawdę rozkoszne dziecko. Tylko cały czas podświadomie się obawiam, że mała zamieni się w jogurt. Podoba mi się jeszcze Jack. Jest bardzo jackowy. I jak Barrowman przypakował! Aż przyjemnie popatrzeć, mimo że jego kenowata uroda nie do końca mi odpowiada.

W jednym zdaniu: serial obraża moją inteligencję. Na razie oglądam dalej.
Pierwszy odcinek jest zresztą na chomiku, jeśli macie ochotę obejrzeć.

2 komentarze:

Misiael pisze...

"serial obraża moją inteligencję"

Prezentując coś, czego owa inteligencja nie jest w stanie ogarnąć?

TW:MD to nieskomplikowany serial sensacyjny. Tak został pomyślany i swoją rolę pełni znakomicie. Są pościgi, tajemnice, wartka akcja i kapitan Jack "bzykam-wszystko-co-się-rusza-i-na-drzewo-nie-ucieka" Harkness. Czego chcieć więcej?

Jeans and Tee Girl pisze...

Pierwszy odcinek strasznie słaby, w drugim jest już lepiej, chociaż nowych amerykańskich bohaterów (poza panią doktor) to bym wysłała na drugą stronę tęczy, żebyśmy nie musieli ich oglądać.