The Legs, the Nose and Mrs Robinson.
Uwaga! Blog sponsorowany przez River Song - pełen SPOILERÓW.

poniedziałek, 31 października 2011

Doctor Who. Sue z cateringu


Nie wiesz, o co chodzi? Zajrzyj do tej notki.

(Sz)Ach Matt! Na czerwonym dywanie

Wiecie, o czym zapomniałam? Matt miał w piątek urodziny! Tak, tego dnia, kiedy napisałam notkę. Oczywiście uświadomiła mi to Eriu, więc czym prędzej nadrabiam. Wszystkiego najlepszego, Matt! Mam nadzieję, że twoje dwudzieste dziewiąte urodziny były absolutnie szałowe. 29! Za rok trzeci krzyżyk! Jak myślicie, ludzie przestaną narzekać, że jest za młody do roli Doctora?

Powyższe zdjęcie jest całkiem świeże, a jeśli chcecie poczytać więcej o stylówie Matta, zapraszam na ten blog. I cieszę się, że nie tylko ja uważam, że Matt jest lepiej ubrany niż Daisy. ;] Chociaż akurat ten strój nie jest jakiś nadzwyczajny, wolę jego codzienne ciuchy, takie jak wyciągnięte tiszerty, szaliczki, kapelusze i kolorowe skarpety. Zresztą, kolorowe skarpety to on i tutaj może mieć, nigdy nic nie wiadomo.

Od dłuższego czasu lubię ubierać się jak Matt.

Doctor Who. Wholloween

Miałam wrzucić zdjęcie kogoś w szałowym kostiumie czy inną doctorową dynię, ale zobaczyłam to, progesteron dostał szału i oto efekt! Podpis pod zdjęciem:
Flynn jest dzisiaj naszą TARDIS na Halloween! [wstaw coś wesoło-smutnego o tym, że mała sprawia, że nasze serca są większe w środku]

Z tego tumblera. Wychowywanie dziecka świetnie im idzie, oby tak dalej!

Swoją drogą, nie otworzyłam dziś drzwi bandzie dzieciaków żądających cukierków w zamian za niezrobienie mi psikusa. Litości, w Polsce jesteśmy. Chociaż, gdyby jedno z nich było przebrane za Doctora...

Whomanistyczny Przegląd Filmowy

Uwaga! Oglądanie dzisiejszego Przeglądu Filmowego może skutkować gwałtownym atakiem miłości do Davida Tennanta. 


Ballada o Russellu i Julie
Jak wiecie, za Russellem nie przepadam, ale wielgachnych zasług dla serialu odmówić mu nie można. On i Julie Gardner przywrócili serial na ekrany telewizyjne po stanowczo zbyt długiej przerwie i WIELKIE DZIĘKI IM ZA TO! Do tego samego wniosku doszli zdaje się David Tennant, Catherine Tate i John Barrowman i postanowili uhonorować RTD i Julie (którą bardzo lubiłam, szkoda, że odeszła z serialu, ci nowi producenci to nudziarze) absolutnie fantastyczną piosenką. Posłuchajcie. Obejrzyjcie. Postarajcie się nie umrzeć z wrażenia. Tekst tutaj.

The Proclaimers I'm Gonna Be (500 miles)
Nie wiem, czy pamiętacie, ale fragment z Davidem tańcującym do tej piosenki wraz z zespołem The Proclaimers pojawił się już na Whomanistyce. Albo miał się pojawić. Nie pamiętam. W każdym razie – ja go widziałam. Widziałam, ale nie wiedziałam, że to część takiego genialnego przedsięwzięcia! Mam poważne podejrzenia, że to David Tennant jest autorem tego cudownego pomysłu. I ile znajomych twarzy z confidentiali! Tak, Danny, o tobie mówię.
Przy okazji, jeśli bardzo podoba się wam to wideo, może przyłączycie się do projektu whovian z tumblera i nagracie własną wersję? Szczegóły tutaj. Powodzenia! No i dajcie znać, jeśli uda wam się coś nagrać!

Let's do it! Let's do it! Let's do it tonight!

Na koniec jeszcze serdecznie dziękuję whomanistycznej społeczności na fejsbuku, bez której pewnie nie zauważyłabym żadnego z powyższych filmików.

piątek, 28 października 2011

Olaboga! Co się dzieje się?

Bardzo perfidnie wyprowadziłam się do Trójmiasta w połowie jesiennego sezonu. A tu darmowy internet lata jak chce i nie zawsze przebije się przez chmury, las, chmary dzikiego ptactwa czy dowolne inne rzeczy, które przeszkadzają mu w dotarciu do whomanistycznego laptopa.

Niemniej, szósty sezon Doctora Who udało mi się obejrzeć w całości, nawet w miarę na bieżąco. I... No cóż, muszę przyznać, że nie jestem do końca zachwycona. O ile jeszcze początek sezonu był klawy (River!), to potem zaczęli nieco przynudzać.

Zauważyliście, że w kilku odcinkach sezonu szóstego pojawił się motyw uczuć ojcowskich? No o co chodzi? Moffat miał jakiś kryzys rodzicielski? No bo przecież - pan kapitan piratów i jego synek, pan z bloku i jego synek-kosmita zamykający wszystkich w szafie, no i wreszcie Craig i Stormageddon. Czy jak to dziecko miało na imię.A tak naprawdę, to powinnam się zabrać za obejrzenie tego wszystkiego ponownie i opisanie po kolei każdego odcinka.

Co jeszcze zauważyłam tak całościowo? Karen się wyrabia aktorsko! Zwłaszcza w The Girl Who Waited zagrała szałowo. Co się dzieje z tą dziewczyną? Nie poznaję, nie poznaję...

Jeśli ktoś jeszcze nie wie - od siódmego sezonu ekipa Doctora Who zaprzestaje produkcji confidentiali, co uważam za skandaliczne, nieprofesjonalne i ogólnie fatalne. Drogie BBC, jak możesz! Ja wiem, oszczędności, kryzys i inne pierdoły, ale ile może kosztować dwóch facetów z kamerą i mikrofonem? Czy nie dałoby się wrócić do formuły z pierwszego sezonu, kiedy confidential trwał pół godziny? Chociaż 20 minut. Jestem, jak widzicie, fanką confidentiali. Po pierwsze, jest w nich Danny. Po drugie, bywają lepsze niż same odcinki.

Może niektórzy z Was dotarli do plotek, że Matt Smith odchodzi po siódmym sezonie i wyjeżdża robić karierę w Hollywood. No, ja bym się nie martwiła (tudzież nie cieszyła, jeśli jeszcze nie dotarło do Was, jaki Matt jest fantastyczny). Pamiętamy chyba wszyscy, w jaki sposób David Tennant ogłosił, że zostawia rolę - oficjalnie, w teatrze pełnym ludzi, nagrywany przez BBC. Wątpię, czy Mattowi w ogóle wolno o czymś takim mówić bez zgody producentów. A na pewno nie w wywiadziku dla podrzędnej chamerykańskiej telewizji. Zresztą - jeśli nawet zrezygnuje, to na tym polega specyfika tego serialu, prawda? Będę trzymać kciuki za rudego Dwunastego!