Drodzy moi whomaniści, uprzejmie donoszę, że oddałam wczoraj wersję roboczą pracy magisterskiej. Obrona wstępnie wyznaczona na JEDENASTEGO lipca. Pod takim patronatem nie może się nie udać, co jednak nie zwalnia Was z obowiązku trzymania za mnie kciuków. Master's degree czeka.
Przykro mi, że musiałam Was opuścić akurat podczas emisji szóstego sezonu, ale teraz możecie się spodziewać radosnego spamu i jeszcze radośniejszego bełkotu w moim wykonaniu. Nie wiem, od czego zacząć!
Może od formalności. Tuż przed moim udaniem się na whomanistyczny odwyk Blogger uszczęśliwił nas nową opcją - widokami dynamicznymi. Cóż to za zwierz? Już śpieszę wyjaśnić. Otóż, pod poniższymi adresami możecie przeglądać moje notki w wygodniejszy sposób, nierozpraszani przez cały ten bałagan znajdujący się po prawej:
Co więcej, Blogger teraz ułatwia Wam dostęp do bloga za pomocą telefonów komórkowych. Mój telefon nie ma takich bajerów, więc nie mogę tego sprawdzić, ale włączyłam specjalną wersję szablonu dla komórek. Indżoj.
Z cyferek, którymi lubię się chwalić: pod moją nieobecność blog dobił do 95 000 wejść, co oznacza, że niebezpiecznie zbliżamy się do granicy 100 000. Zupełne szaleństwo. Moje kochane
forum jest już zaludnione przez ponad 100 osób i zaspamowane niewiarygodną wręcz ilością postów (niemal 37 000). Na
fejsbuku lubi nas 148 osób, tylko patrzeć, aż będzie piękne okrągłe 150. Hurra!
To na razie byłoby na tyle, żeby się rozpisać i przyzwyczaić do pisania na powrót, na niusy musicie niestety trochę poczekać, bo sama nie ogarniam, tymczasem idę się upić.